W dłoniach tkwi

siła

one

wulkany emocji

błądzą

szukają

proporcji

palcami je

dobierają

wszak przepisu

nie znają

prostotę zaduma

przemyca

krętymi drogami

cieszy oko

zachwyca

niczym myśl

niedościgniona

pędzi przez pola

słów

czytam je od nowa

zachwytem

jestem

znów

mów więc

prostoto mów

By namalować

ten potok słów

potrzebne jest

Słońce

i las

i ptak

bądź Księżyca

nów

Kiedyś je wszystkie

odnowię

Zatańczę myślą

na słowie

Czas

zamknięty w słowie

Jakim

Kto mi dziś

odpowie

Czas

Uwikłany w zdania

Czy odpowie na me

pytania

Czas

Czy milczeć postanowi

póki się zdanie nie odnowi

Czas

Pędzi noc

na czarnym koniu

w korytarzu

przystaje

 

W umysłach tkwi

w pocztówkach

tak się nam

wydaje

 

Ona jedna wie

że nic nie

powstrzyma jej

przed świtem

 

Dama Pik

choć walczysz

z nią

inteligencją

i sprytem

Takim Cię chcę

Jak jezioro

głębokim

Czasem

czarnym niczym

bajoro

Ale też

w swej łaskawości

pragnę

byś zechciał

zagościć

w mych ramionach

Wzrokiem Twym

otulona

czuję się

spełniona

 

 

 

 

 

Lubię tą ciszę

kiedy mnie

kołysze

Wiatr

 

Lubię te słowa

pisane od nowa

Czas

 

Lubię ten ptaka

krzyk

I to co nazywa się

nic

Życie

W zamku

już świt

zgrzyta

niecierpliwie

zapyta

Czym klucz

zgubiła

Czy nadal

jestem mu

miła

Czy próbując

otworzyć zamki

powszednie

on jeden

ich świtem

nie zblednie

Nic to

ni słowa

ni czyny

Niczym się jest

wobec dziewczyny

i niczym wobec siebie

jeśli się szuka

nowej gwiazdy

na niebie

Bo nim się oglądniesz

ona pokaże

że nic nowego

nie niesie Ci w darze

 

Czas na czas

Czas

I z czasem przez

czas

po czasie

odnajdziemy się

w tym czasie

kiedy to czas

był

płynął

spoza nas

 

ten czas

w ten czas

Pisać

cóż słowa

one nic nie

znaczą

Wybrzmią

wyczytane

Myśli

odhaczą

A autor słów

w swym

ucieleśnieniu

wystuka

na palcach

dobranoc

mój cieniu